W skrócie:
* Aby sprawnie wdrożyć plan zabudowy i gospodarki wodnej na terenie Łuku Siekierkowskiego (750ha), miasto uruchomiło zespół wdrożeniowy, złożony z przedstawicieli wielu jednostek. Zespół stanowi jedno okienko dla inwestorów – miejsce, w którym dostaną spójne wytyczne od wszystkich jednostek odpowiedzialnych za ten teren, oraz po przeliczeniu wskaźników, opinię miasta, że plany inwestora są spójne z koncepcją miasta. Z okienka skorzystało już kilku deweloperów.
* Stołeczny ratusz prowadzi 44 postępowania o pozwolenie na budowę na terenie Łuku Siekierkowskiego. Większość dotyczy zabudowy mieszkaniowej, ale niektóre również budowy dróg.
* Na terenie Czerniakowa Południowego toczy się obecnie kilka postępowań budowlanych, nie ma jednak jeszcze ani jednego pozwolenia na budowę.
* Inwestorzy będą musieli zatrzymać minimum 30 mm opadów na własnym terenie, a resztę będą mogli odprowadzać w pewnych limitach do kanalizacji deszczowej budowanej wzdłuż dróg oraz do otwartych zbiorników, za które dopowiada Zarząd Zieleni
* Ratusz nie ma jeszcze konkretnych planów i terminów dotyczących budowy pięciu dużych zbiorników retencyjnych wokół Jeziorka Czerniakowskiego, które gromadziłyby nadmiar opadów i grawitacyjnie zasiały akwen. Deklaruje, że stanie się to w najbliższych latach. Najpierw zajmie się zbiornikami na terenach, które należą do miasta, a potem tymi, które leżą obecnie na działkach Skarbu Państwa, które planuje pozyskać
* Miasto nie przewiduje budowy więcej niż jednej pompowni, która mogłaby pomóc grawitacyjnemu spływowi wody z nowych osiedli mieszkaniowych w kierunku Jeziorka Czerniakowskiego. Wierzy, że siła grawitacji wystarczy, choć przyznaje, że brak dodatkowych pompowni podyktowany jest też chęcią ograniczenia kosztów. Deklaruje, że skuteczność grawitacyjnego systemu spływu wody można będzie sprawdzić za 10 lat
Szczegóły:
Miasto przedstawiło na spotkaniu z mediami, jak zamierza wdrożyć w życie plan gospodarki wodnej na obszarze Łuku Siekierkowskiego. To obszar obejmujący 750 hektarów w okolicach Czerniakowa, Siekierek i Augustówki. W środku tego obszaru znajduje się rezerwat Jeziorko Czerniakowskie, a na obrzeżach - teren dziewiczych łąk Czerniakowa Południowego.
Do niedawna niemal cały ten teren był pokryty trawą i nieużytkami – dziś na połowie trwa intensywna zabudowa. O skali inwestycji świadczą liczby przywołane przez p.o. dyrektora biura architektury i planowania przestrzennego w ratuszu, Bartosza Rozbiewskiego. Jak przyznał, na tym terenie toczą się obecnie 44 postępowania o pozwolenie na budowę, z czego dużą część dotyczy inwestycji mieszkaniowych. Kolejnych kilka dużych inwestycji jest w toku. Wystarczy przejechać się ulicą Antoniewską przy elektrociepłowni Siekierki, gdzie jedno na wpół skończone osiedle mieszkaniowe graniczy płot w płot z kolejnym, a wśród inwestorów znajdują się najwięksi polscy deweloperzy na czele z Dom Development i Robyg.
Mimo dużego zainteresowania ze strony inwestorów, nie ma tu mowy o wolnej amerykance w zabudowie. 70% Łuku Siekierkowskiego pokryte jest bowiem planami miejscowymi. Czytaj - obowiązują tu jasne zasady i wskaźniki, którym podlega każdy, kto chce budować. W przyszłym miesiącu, kiedy pod głosowanie Rady Warszawy trafi poprawka planu miejscowego Czerniakowa Południowego (obecnie w opiniowaniu przez Radę Mokotowa), odsetek ten ma wzrosnąć do 75%.
Z planów miejscowych wynika, że zdecydowana większość terenu Łuku Siekierkowskiego (70%) trafi pod zabudowę. W dobie zrównoważonego rozwoju, miasto chce jednak zadbać przynajmniej o to, by mimo betonu zatrzymać tu jak najwięcej wody, która pojawi się w formie deszczu lub topniejącego śniegu (zamiast odprowadzać ją do kanalizacji). Ma na tym skorzystać Jeziorko Czerniakowskie, do którego ma trafiać duża część wody opadowej i roztopowej.
Przypomnienie: System odprowadzania wody z deszczu i roztopów
Sam pomysł na to jak zatrzymać wodę na tym największym w stolicy placu budowy nie jest nowy. Jak pisaliśmy, firma Retencja przygotowała go dla stołecznego ratusza już w lipcu 2024. Zanim przejdziemy do nowości (w zakresie współpracy z inwestorami przy wdrożeniu tego planu) warto jednak przypomnieć jego główne założenia.
- Podstawowym założeniem planu jest zatrzymywanie wody deszczowej tam, gdzie ona powstaje – poprzez lokalne instalacje takie jak ogrody deszczowe, zbiorniki powierzchniowe, muldy wodne czy zbiorniki retencyjne na terenie inwestycji – wyjaśnia dyrektor Biura Ochrony Środowiska, Dorota Jedynak.
Zgodnie z założeniami, każdy inwestor musi zapewnić możliwość zatrzymania co najmniej 30 mm opadu na swoim terenie. W przypadku większych opadów, inwestorzy będą mogli je odprowadzić do sieci kanalizacji deszczowej, budowanej wzdłuż dróg dojazdowych. Tam gdzie ta sieć już jest, ale jest starszego typu – w północnej części Łuku Siekierkowskiego - z każdego osiedla do kanalizacji będzie mogło trafić maksymalnie 5 litrów na sekundę z hektara. Natomiast w południowej części, gdzie jeszcze nie ma sieci kanalizacyjnej i trzeba ją dopiero zbudować, limit będzie trzykrotnie większy i będzie wynosił do 15 litrów na sekundę z hektara. Jak przyznają urzędnicy ma to m.in. zapobiec zalewaniu podziemnych garaży w czasie intensywnych deszczy.
Dodatkowo, poza kanalizacją deszczową, która powstanie wzdłuż nowych dróg, nadmiar wody, zwłaszcza w czasie intensywnych deszczy (tzw. nawalnych), będzie odprowadzany do dużych otwartych zbiorników retencyjnych.
Za poszczególne części systemu będą odpowiadać różne jednostki. Na terenach osiedli – początkowo deweloperzy, a później wspólnoty mieszkaniowe. W przypadku dróg – odpowiedzialność będzie zależna od ich kategorii: dzielnica lub Zarząd Dróg Miejskich. Zarząd Zieleni zajmie się zbiornikami otwartymi, a za kanalizację odpowiadają Wodociągi Warszawskie.
Nowość: powstaje zespół wdrożeniowy i jedno okienko dla inwestorów
Powyższy plan gospodarki wodnej (i zabudowy) na terenie Łuku Siekierkowskiego wchodzi właśnie w fazę realizacji. Na razie wchodzi jednak głównie w części dotyczącej inwestorów, a nie zobowiązań miasta.
Dla inwestorów miasto przygotowało nowatorską w Warszawie koncepcję jednego okienka.
Dorota Jedynak, dyrektor Biura Ochrony Środowiska tłumaczy:
- W procesie powstawania nowej sieci do odprowadzenia wód opadowych i roztopowych uczestniczy tak dużo podmiotów, że niezbędna jest koordynacja działań. Stąd też prezydent Warszawy zarządzeniem powołał zespół do spraw wdrożenia koncepcji (gospodarki wodnej), który jest odpowiedzialny za spinanie wszystkich elementów współpracy z inwestorami i weryfikację zgodności rozwiązań projektowych z tymi przyjętymi w koncepcji.
Powstanie jednego zespołu koordynacyjnego ma skrócić czas uzyskiwania pozwoleń na budowę i doprowadzić do spójności wszystkich inwestycji na tak dużym obszarze. Jak wyjaśnia Magdalena Młochowska, dyrektor koordynator ds. zielonej Warszawy, gdyby nie było takiego zespołu, inwestor musiałby osobno odwiedzać poszczególne urzędy takie jak MPWiK, Zarząd Dróg Miejskich, dzielnica Mokotów i Zarząd Zieleni, by uzyskać od nich warunki techniczne.
- Istniałoby ryzyko, że te warunki techniczne nie spinają się w całość. Dlatego z tymi wszystkimi gestorami wypracowujemy jedne wspólne warunki techniczne, które potem będą do wykorzystania przez każdy ten podmiot. Każdy urząd po prostu wpisze w swoje decyzje dokładnie to, co my wspólnie wypracowaliśmy. W ten sposób trochę robimy inwestorowi jedno okienko – mówi dyrektor Młochowska.
Ratusz przetestował już nowe podejście na kilku deweloperach. Przyznaje, że mimo zgodności przepływów i parametrów technicznych rozwiązania zaproponowane przez deweloperów nie zawsze dokładnie oddawały to, co zakładała koncepcja miasta. W takich przypadkach eksperci od gospodarki wodnej z firmy Retencja z grupy roboczej przeliczali nowe rozwiązania, aby upewnić się, że są one zgodne z koncepcją. Gdy byli o tym przekonani, przekazywali rekomendacje do zespołu roboczego. Ten stwierdzał zgodność rozwiązania przedstawionego przez inwestora z koncepcją i wydawał opinię, która wiązała podmioty wewnętrzne miasta. Z taką opinią zespołu inwestor szedł do właściwego gestora, takiego jak ZDM czy Zarząd Zieleni, aby uzyskać od niego warunki techniczne, które będą uwzględniane w projekcie budowlanym.
Koordynacja urzędów w przypadku zabudowy na Łuku Siekierkowskim następuje nie tylko wtedy, gdy inwestor przeczyta instrukcję dla inwestorów, zamieszczoną na stronie internetowej miasta i trafi z odpowiednimi dokumentami bezpośrednio do zespołu roboczego. Jeżeli inwestor z jakiegoś powodu nie dotrze w pierwszej kolejności do Biura Ochrony Środowiska, gdzie mieści się zespół koordynacyjny, tylko do któregoś z gestorów, to gestor sam prześle jego wniosek do zespołu.
– To działanie o charakterze pionierskim. Tak rozległego obszaru jeszcze nigdy nie zarządzano kompleksowo pod kątem gospodarki wodnej – podkreśla dyrektor Młochowska.
Miasto czeka ze swoimi kanałami i rowami na deweloperów
System współpracy z inwestorami w ramach jednego okienka wydaje się dopracowany w szczegółach. Co więcej, już ruszył. W jego wyniku powstaną zbiorniki retencyjne na działkach inwestorów oraz kanalizacja deszczowa przy drogach prowadzących do nowych osiedli. Mniej pewnie wygląda sprawa z trzecim elementem systemu odprowadzania wody na terenie Łuku Siekierkowskiego, za który odpowiada i który ma zbudować od podstaw miasto (a konkretnie Zarząd Zieleni). Chodzi tu głównie o pięć otwartych zbiorników retencyjnych i prowadzących do nich kanałów, które mają przejąć nadmiar deszczu i oczyścić wodę przed jej wpłynięciem do Jeziorka Czerniakowskiego. Chodzi też o jedną pompownię koło fosy Wolickiej, która ma pchnąć grawitacyjnie wodę napływającą z osiedli do akwenu Jeziorka, ale tylko w przypadkach nadzwyczajnych, gdy wszystkie inne rozwiązania okażą się niewystarczające.
Miasto potwierdza, że jest świadome tych zobowiązań i deklaruje, że będzie je realizować równolegle z inwestycjami deweloperów.
- Wszystko będzie tworzone równolegle. To jest jakby żywy organizm, w którym wszystko powstaje w tym samym czasie. My wiemy, które nasze zbiorniki są krytyczne do zbudowania w pierwszej kolejności, a które w ostatniej, najpóźniej w tym systemie wodnym. I tak Zarząd Zieleni będzie zaczynał inwestycje od miejsca, w którym łączy się pięć zbiorników. Najpewniej nie zbuduje od razu całości (systemu zbiorników), bo tam jest część gruntów, które dopiero będziemy pozyskiwać od Skarbu Państwa. Zaczniemy od tych terenów, które są nasze i najłatwiej będzie nam tam zacząć – zapowiada dyrektor koordynator Magdalena Młochowska.
W przypadku kanałów czy rowów, które mają doprowadzać wodę deszczową i roztopową do otwartych zbiorników retencyjnych na terenach gminnych, miasto czeka na deweloperów i na budowane przez nich drogi dojazdowe.
- Zawsze gdy będzie powstawała droga, to razem z nią będzie powstawał niezbędny systemem odwodnienia - czy kanał, czy rów otwarty. W tym celu jesteśmy w ścisłym kontakcie z zespołem, tak zwanym szesnastkowym, czyli tym, który nakłada na deweloperów pewne obowiązki, jeżeli chodzi o budowanie infrastruktury (przy okazji nowych osiedli). Powiązanie odwodnienia z drogami daje nam pewność, że oba zadania dojdą do skutku i będą robione równolegle. Bo jak inwestor nie ma drogi dojazdowej do swojego terenu, to trudno mu cokolwiek zbudować – wyjaśnia dyrektor koordynator ds. zielonej Warszawy.
I dalej: - Nie tylko miasto, ale przede wszystkim inwestorzy, którzy są zainteresowani wykonaniem osiedli mieszkaniowych i usług, które są wskazane w planach, będą siłą rzeczy partycypować w kosztach wykonania systemu gospodarki wodnej.
Urzędnicy chcą powiązać budowę dróg dojazdowych z budową odwodnienia nie tylko ze względu na to, że obie inwestycje będą przebiegać blisko siebie. Ale również dlatego, a może przede wszystkim, że w ten sposób deweloperzy zdejmą z nich finansowy ciężar budowy kanałów i rowów.
Potwierdza to dyrektor Magdalena Młochowska: - Jednym z elementów negocjacji z inwestorem w ramach zespołu szesnastkowego będzie to, kto i jak partycypuje w kosztach tej budowy. Zdajemy sobie sprawę, że koszty inwestycji, niekoniecznie na terenie inwestora, również będą po części pokrywane przez inwestorów.
Mgliste deklaracje miasta dotyczące budowy zbiorników otwartych i pompowni
O ile kanały i rowy, które są zadaniem miasta, w dużej mierze zbudują i opłacą deweloperzy przy okazji budowy dróg dojazdowych do osiedli, o tyle duże otwarte zbiorniki retencyjne i pompownia mogą przeciągnąć się w czasie. Mimo posiadania precyzyjnego planu potrzebnych inwestycji i zlokalizowania wymaganych elementów infrastruktury odwodnieniowej na własnych gruntach, miasto stroni bowiem od zadeklarowania jakichkolwiek terminów rozpoczęcia i zakończenia robót.
- Jak będziemy mieć pierwsze pozwolenie albo pierwszego wybranego wykonawcę, to będziemy Państwa informować. Nie chcemy teraz czegoś obiecywać, bo my tak samo musimy mieć wszystkie zgody na realizację takiej inwestycji, w tym często uzgodnienia z Wodami Polskimi, pozwolenia wodnoprawne – mówi Magdalena Młochowska.
Urzędnicy stołecznego ratusza odpowiedzialni za system odprowadzania wody na Łuku Siekierkowskim zdają sobie sprawę, że infrastruktura deszczowa, zbudowana przez deweloperów, może nie wystarczyć, by spiąć cały system gospodarki wodnej na tym terenie. Zapewniają jednak, że woda nigdy nie będzie się wylewała na pole i że zawsze istnieje możliwość podłączenia się do już istniejących w okolicy fragmentów kanalizacji deszczowej albo kanałów, takich jak należący do miasta Kanał Główny A.
Co do miejskiej pompowni, która ma przyspieszać grawitacyjny spływ wody z osiedli do Jeziorka Czerniakowskiego w przypadku gdy inne sposoby zawiodą, ratusz stoi twardo na stanowisku, że jedna pompownia wpisana do koncepcji firmy Retencja powinna wystarczyć. - Jeżeli jest wykonawca, który twierdzi, że spływ wody jest wykonalny w systemie grawitacyjnym, a jest to najbardziej naturalny system i oczywiście najtańszy kosztowo, to taki wybieramy – wyjaśnia dyrektor koordynator Magdalena Młochowska.
Z grawitacyjnego odprowadzania wody na południe do Jeziorka Czerniakowskiego wyłączone zostały jedynie Siekierki Północne, bo ich układ terenu jest zorientowany na północ. Urzędnicy przyznają, że większej liczby przepompowni niż jedna nie brali pod uwagę również ze względów kosztowych. Czy była to dobra decyzja mamy przekonać się po 10 latach od uruchomienia systemu deszczowego, kiedy dyrektor Młochowska dopuszcza przeprowadzenie jego pierwszej weryfikacji.
Jak ocenia Bartosz Rozbiewski, p.o. dyrektora biura architektury i planowania przestrzennego, proces powstawania systemu gospodarki wodnej (i zabudowy) będzie przebiegał w różnym tempie na różnych terenach Łuku Siekierkowskiego. Spośród siedmiu rejonów, na które podzielono ten ogromny obszar, najwolniejsze tempo realizacji powinny mieć inwestycje na obszarze Czerniakowa Południowego.
– Tam podstawowe elementy systemu retencjonowania wody muszą być dopiero wykonane – tłumaczy dyrektor Rozbiewski. I dalej: – Bo zgodnie z tamtejszym planem miejscowym nie ma prawa być wbita żadna łopata pod zabudowę, jeśli nie będzie wykonany system niecek, rowów i zbiorników, które zagospodarowują wodę na tym obszarze. Zakładamy, że muszą być najpierw zdobyte pozwolenia na budowę na strategiczne odcinki systemu, żeby woda faktycznie miała szansę stamtąd odpłynąć przy okazji oddania inwestycji. Ten plan uchwalamy w październiku. Obecnie będzie go opiniować Rada Dzielnicy Mokotów.
Zdaniem ratusza, cały system gospodarki wodnej na Łuku Siekierkowskim ma powstać dopiero w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat. A pierwszy zbiornik Zarządu Zieleni ma być otwarty za lat kilka.
– Takie rzeczy nie powstają z dnia na dzień – studzi oczekiwania dyrektor Młochowska. I dodaje: - To jest jednak długi proces. Chodzi tylko o to, żeby od dziś przez te najbliższe dziesiątki lat robić to z głową.
***
Więcej o koncepcji zagospodarowania wody na Łuku Siekierkowskim i jej wdrożeniu znajduje się na stronie miasta pod tym linkiem.